Nadszedł czas nieprzespanych nocy – PO.

Jeszcze nie opadły emocje po fazie PO w naszej rodzimej PLH, a rozpoczęły się już w konkurencyjnej… NHL ;p . Jedynym wspólnym podmiotem obu tych rozgrywek jest fakt, że gra się po 5 zawodników + bramkarz, bo już nawet lód w NHL jest jakiś inny, taki szybszy się wydaje. Wczoraj miałem okazję obejrzeć korespondencyjnie z Leonem trzy mecze: Minnesota – Colorado, dogrywkę Washington – Philadelphia i San Jose – Calgary.

To pierwsze spotkanie przykuło najbardziej naszą uwagę, gdyż jednemu z nas w dzieciństwie spadł młotek na duży palec u nogi i od tej pory stał się zagorzałym fanem ekipy z Denver. Gdy połączyłem się ze stacją FSN trwała 2. tercja, a wynik był remisowy 1-1. Ze streszczenia przebiegu meczu przez Leona wynikało, że inicjatywa należała do gospodarzy. Podobnie przemawiała statystyka strzałów 32-14 (nie żebym mu nie wierzył, ale wolałem się upewnić, bo po tej historii z młotkiem…;) ). Druga część gry to bezapelacyjna przewaga Dzikusów z Minnesoty, ale nie ma się co dziwić, gdyż grali oni praktycznie tylko przeciwko Theodor’owi. Pozostali zawodnicy nie dotrzymywali kroku swoim rywalom i na szczęście swojemu bramkarzowi także. Theodore wyprawiał w bramce cuda, broniąc w sumie 38 strzałów i będąc na pewno man of the match. To dzięki jego postawie przed ostatnią tercją Colorado nadal miało szanse na zwycięstwo. Małe, bo małe, ale… Okazało się, że wystarczające. Słabo spisujący się do tej pory Wolski i Stastny zdobyli po bramce i w ciągu 1.5 minuty wyprowadzili swój zespół na dwu bramkowe prowadzenie. Mimo, że w NHL różnie bywa i przewaga 2, 3, a nawet 4 goli nie zawsze daje zwycięstwo, tym razem Lawiny dowiozły wynik do końca tracąc tylko 1 gola na 3 sekundy przed końcem. Jak już wspomniałem zawodnikiem meczu był Theodore, a na uwagę zasługuje również skuteczność napastników z Denver, którzy w 3. tercji oddali zaledwie 3 strzały, ale aż 2 z nich znalazły drogę do siatki Backstroma. Po 5. spotkaniach Colorado prowadzi w serii 3-2, a kolejne spotkanie na które gorąco zapraszam już jutro o 4 nad ranem w hali Pepsi Center.
W czasie reklam oraz przerw między tercjami w Minnesocie, łączyłem się z halą w stolicy USA – Washingtonie. Stołeczny (dlaczego w liceum nie używałem takich słów z górnej półki ;p ) zespół podejmował tam Lotników z Philadelphi. Dla Ovechkina i spółki awans do PO był już nie lada wyczynem, nie wspominając już o 3. miejscu, na którym to zakończyli rozgrywki regular season. Jednak po raz kolejny okazuje się, że PO to już inna bajka, w której trzeba zapłacić frycowe. Doskonale przekonał się o tym rok temu Crosby, a w tym zapewne Ovechkin. Młody gniewny z Washningtonu, najlepszy strzelec RG, jak na razie w 4 spotkaniach strzelił zaledwie 1 gola. Zapewne duży wpływ na to ma też skuteczna taktyka Lotników, którzy umiejętnie wyłączają go z gry. Wróćmy już do samego meczu, a raczej dogrywki. Po regulaminowym czasie gry był wynik 3-3, a obie ekipy były przez pewien czas na prowadzeniu. Pierwsza dogrywka (użycie przez autora słowa ‘pierwsza’ wskazuje na to, że był ich więcej – taki mały trik artystyczny :d ) była dosyć wyrównana. Duży wpływ miało na to zmęczenie zawodników, którzy nie poruszali się już tak żwawo po lodzie, jak się tego można było spodziewać po nazwie ligi (no chyba, że to mi trochę transfer spadł i działał na zwolnionych obrotach). Obie ekipy miały swoje szanse jednak Huet i Biron pokazali swój kunszt. Pod koniec pierwszych 20 minut dodatkowego czasu lekką przewagę osiągnęli Lotnicy i miało to swoją kontynuację w drugiej dogrywce. Wtedy to mecz rozstrzygną Knuble pokonując na raty z bliskiej odległości Huet’a.
Po tych spotkaniach przyszedł czas na San Jose, gdzie gospodarze podejmowali Calgary. Miałem możliwość, a przede wszystkim zdrowie na obejrzenie tylko 2. tercji. Trochę szkoda, że nie było mi dane wytrzymać do 3. tercji, gdzie padły aż 4 gole, ale mówi się trudno. Wszystko przez te reklamy, które rozluźniały moje podwzgórze (część mózgu odpowiedzialna za sen) i mi się usnęło.
Dzisiaj kolejny dzień, kolejne mecze, kolejne emocje i co najważniejsze kolejne transmisje w najwyższej jakości, a ich sponsorem jest Versus.

Leave a comment