Po niedzielnych ekscesach związanych z kibicami w internecie pojawiły się informacje, że na wtorkowe spotkanie Unia Oświęcim – KTH Krynica wpuszczonych będzie tylko 1500 osób. Wiadomość ta podziała mobilizująco na kibiców i kolejka przy kasie zaczęła się już tworzyć od godz. 15:00 (przy czym kasy miały być otwierane o 16:30). Ciekawość budzi fakt, że z minuty na minutę ludzi przybywało, a kolejka robiła się coraz krótsza… Dziwne prawda? Niestety gdzieś Ci ludzie musieli się ulokować i łańcuszek ludzi zamiast się wydłużać, stawał się coraz grubszy. Ok. 16:10 zaczęła się tworzyć druga kolejka do kasy obok i to już było całkowite pomieszanie z poplątaniem. Sprzedaż biletów rozpoczęła się ok. 16:45, ale co tam, 15 min. w tą czy w tą… Po 17:00, gdy udało mi się dotrzeć do kasy, jedna osoba mogła maksymalnie zakupić 5 biletów. Nie wiem jak to wyglądało na samym początku, ale widziałem kilka osób z naprawdę robiącym wrażeniem plikiem biletów… Gdy zakupiłem już swoją wejściówkę z numerem 1990, mogłem się udać na trybuny. Siedziało już tam z ok. 1500 ludzi, a ich liczba cały czas wzrastała. W momencie rozpoczęcia spotkania wynosiła ‘trochę’ ponad 1500. Nie wiem czy ta wiadomość o maksymalnej ilości osób była jakimś oficjalnym nakazem czy był to tylko czyjś wymysł, ale należy cieszyć się z faktu, że ‘doszedł’ on do skutku. Bezpieczniejszym rozwiązaniem było wpuszczenie drugiego tysiąca osób na trybuny niż ‘uspokajanie’ ich przy kasach. Poza tym nikt nie dawał gwarancji, że w tym półtora tysiąca nie byłoby osób, które wybrały się na mecz w celach ‘rozrywkowych’ pojmowanych inaczej. Szkoda tylko, że zabrakło już kibiców przyjezdnych. No ale po niedzielnych wydarzeniach, których świadkiem nie byłem, a wiem o nich wyłącznie z internetu, nie ma się co dziwić, że woleli pozostać w domach.
Początek spotkania to standardowe ‘badanie przeciwnika’. Dzięki bardzo przyjaznej postawie obrońców Unii trwało ono krótko. W 7 min. Bulanda wjechał niepilnowany w tercję gospodarzy, uderzył w górny róg, a krążek po odbiciu od konstrukcji bramki wrócił do gry. Przejął go Horny, popędził w stronę Kachniarza i oddał groźny strzał. Po chwili sędzia główny przerwał mecz i postanowił na video sprawdzić, co dokładnie stało się z krążkiem po uderzeniu… Bulandy. Chwila konsternacji na trybunach i arbiter Kępa wskazuje na środek, co było równoznaczne z wynikiem 0-1. Cały czas zastanawiam się co by zrobił, gdyby akcja Hornego zakończyła się powodzeniem. Odpowiedź Unitów była niemalże natychmiastowa. W 9 min. udało im się to, z czym mieli duży problem 2 dni wcześniej. Pierwsza gra w przewadze i od razu zakończona sukcesem. Kilka groźnych strzałów, aż w końcu po uderzeniu Hornego krążek znajduje drogę do krynickiej bramki. Przy wyniku 1-1 lepsza gra obu drużyn była przeplatana fragmentami, które przyprawiały o senność. Z 1. tercji niestety należy odnotować jeszcze wydarzenie z 20 min., kiedy to na 23 sek. przed końcem tej części gry z trybun na taflę poleciał słonecznik. Sędziowie postanowili, że brakujące sekundy zostaną dograne po przerwie. Gdy wydawało się, że te 23 sek. będą tylko formalnością, dosłownie z końcową syreną Szałaśny wybronił 100% sytuację. Szybka zmiana stron i rozpoczęła się 2. tercja. Ponownie słabsze momenty przeplatały się z lepszymi, a Unici mimo kilku okazji do gry w liczebnej przewadze nie potrafili zmienić wyniku. Dopiero w 36 min. udało się to jednemu z głównych bohaterów wieczoru – Valusiak’owi. Był to kolejny tego wieczoru gol zdobyty w przewadze. W tej odsłonie w wybornej sytuacji znalazł się jeszcze Modrzejewski, ale przegrał on pojedynek 1 na 1 z Kachniarzem. 3. tercja to przede wszystkim gol Bulandy w 49 min. i bramkarskie popisy Kachniarza oraz Szałaśnego. To głównie ich zasługa, że więcej goli z akcji w tym meczu już nie oglądaliśmy. Przebieg dogrywki można nazwać 5-minutowym oczekiwaniem obu ekip na rzuty karne. Drużyny dopięły celu. Jako pierwszy hokejową ‘jedenastkę’ wykonywał Chabior, który pokonał Szałaśnego. Potem było pudło Hornego i Viteckiego. Remisowy stan rzutów karnych przywrócił Valusiak, a Asmalovski spudłował, podobnie jak Szewczyk, który mógł już w tym momencie przechylić szalę zwycięstwa. Po 3 seriach remis 1-1 i od tego momentu każdy strzał był na wagę złota. Po serii 4 pudeł (Horny, Chabior, Gryc, Dubel) swój drugi rzut karny wykorzystał Valusiak. Niestety nie było to decydujące trafienie, gdyż zaraz po nim do siatki trafił Horowski. Następna kolejka to pudła Twardego i Horowskiego. W 8. kolejce rzutów karnych swoja kolejną szansę otrzymał Szewczyk i będąc niesiony dopingiem kibiców wykorzystał ją. W ostatnim strzale tego wieczora Błażowskiemu nie udało się pokonać Szałaśnego i ku uciesze ‘1500’ kibiców Unia Oświęcim pokonała KTH Krynicę.
Mecz pełen emocji, dramaturgii, niezłych akcji, ale ogólnie poziomem nie zachwycił. Bohaterzy meczu to na pewno Valusiak, Szewczyk, Szałaśny, kibice i Kachniarz. Po pierwszym spotkaniu myślałem, że ten ostatni miał dzień konia, ale w drugim starciu potwierdził swoje niemałe umiejętności. Nie ma się co oszukiwać, że różnica między środkiem ekstraligi, a ścisłą czołówka I ligi jest znacząca. Główne mankamenty gry Unitów to dalej gra w przewadze oraz obrońcy. Panowie z tej formacji powinni dość solidnie popracować nad sobą. Po układzie w tabeli i wynikach osiąganych przez obie drużyny wydawało się, że awans do ekstraligi przyjdzie łatwiej niż to się ma w rzeczywistości. Kolejne mecze w piątek i niedzielę w Krynicy, a szanse obu ekip oceniam teraz równo po 50%.