Jastrzębska “10”.

22 września w Jastrzębiu Zdroju odbyła się 50. edycja Jastrzębskiej Dziesiątki. Start i meta usytuowane były na stadionie miejskim, a trasa z atestem PZLA wiodła głównymi alejami miasta – Al. J. Piłsudskiego i Jana Pawła II. Biegu nie zaliczyłbym do łatwych. Do pokonania były dwie pętle (jak się łatwo domyślić 5 km). Na trasie było kilka wzniesień. Może nie były one dużej wielkości, ale dawały o sobie znać czworogłowym. Na starcie stanęło 283 zawodników. Rekord trasy ustanowił Radosław K. z czasem 30:07, ale to całkowicie nieistotne :). Po zawodach na każdego czekał medal, izotonic, woda i zjadliwy makaron. Do dyspozycji były szatnie z prysznicami, także całkiem ok.
Należy również wspomnieć o wynikach, które cały czas były wyświetlane na telebimie, a w krótkim odstępie czasu widniały również na listach na koronie stadionu, gdzie serwowano ciepły posiłek w postaci wspomnianego wcześniej zjadliwego makaronu.

Pomimo wielkich emocji na trasie, najważniejsze wydarzenia rozegrały się już po biegu. Organizatorzy przewidzieli losowanie sporej ilości nagród wśród wszystkich uczestników. Do wygrania były karimaty, plecaki camelbak, pasy z bidonami, 2 ekspresy do kawy z zapasem kawy “na długie miesiące” (jak to ładnie nazwał organizator) oraz 6 pulsometrów: Polar RC3 GPS (wartość ok. 1k zł) i 5 Polarów RS300X. Z okazji 50. edycji biegu na zawodnika, który zameldowałem się na 50. pozycji czekał również czek na kwotę 1k zł. Pozostaje tylko współczuć temu z 49. miejsca, który do ostatnich metrów walczył o jak najlepszą pozycję ;).

Ogólnie organizacja imprezy zasłużyła na duży plus i jeśli tylko nogi będą dalej nieść, to w przyszłym roku zawody te na pewno znajdą się w moim kalendarzu biegowym. Na koniec jeszcze tylko wspomnę, że kolejna życiówka stała się faktem, a w nagrodę pękła kolejna butelka Sarisa ;p.

Ten szeroki uśmiech na mecie – bezcenne.

  • Dystans: 10km
  • Czas: 41:52 :hura:
  • Tempo: 4:11 min/km :wow: